8 marca dostałam kwiaty i rajstopy. Żartuję, chociaż wiadomo, że to klasyka gatunku. Dostałam kwiaty i zegarek. Ten pierwszy prezent chciałam kupić sobie sama, na "szczęście" ktoś mnie wyręczył, bo inaczej zaprzeczyłabym ideologii gender.
Kwiaty w moim mieszkaniu to rzadki widok, nawet jeśli zdecyduje się na droższą wersję w doniczce, to i tak usychają po 3 dniach. Głównym powodem może być fakt, że z okien mojej 3-piętrowej kamienicy rozciąga się widok na 10-piętrowy blok. Szary blok z wielkiej płyty. Kupowanie więc dracen, beniaminków i innych osobników z chlorofilem nie ma większego sensu, gdyż nie mogę ich "karmić" światłem, zresztą o podlewaniu też zawsze zapominam. Jednak tulipany z okazji Dnia Kobiet dalej dumnie stoją w szklance marki Ikea. Jest to tak unikatowe zjawisko, że aż postanowiłam podzielić się nim z moimi przyjaciółmi z portalów społecznościowych, zrobiłam więc zdjęcie i wrzuciłam na Instagram, opatrując je hashtagiem #spring, oczywiście.
 |
#SPRING
Gdy akurat nie mam w domu świeżych kwiatków (zawsze) to pocieszam się Sztucznymi Fiołkami.
Chyba każdy słyszał, że istnieje na Facebooku strona o tej właśnie nazwie, a jeśli nie to WITAJCIE W POPKULTURZE.
|
i chyba najpopularniejszy "fiołek"
Sztuczne Fiołki to "sztuczno-historyczny magazyn komiczno-tragiczny", który zebrał już ponad 75 tys. fanów na Facebooku i nominowany został do Paszportów Polityki 2012 w kategorii Sztuki Wizualne.
Jak widać, znane i lubiane, lub niekoniecznie znane, produkcje opatrzone są komentarzem. Niemal każdy "sztuczny fiołek" trafnie opisuje aktualne wydarzenia, problemy społeczne, dylematy, ale także podniety internautów.
Autor Sztucznych Fiołków wciąż pozostaje anonimowy, jednak udzielił kilku wywiadów. W jednym z nich, podczas rozmowy z Martą Piątkowską, padają ważne, przynajmniej w moim odczuciu, słowa:
Dla przeciętnego Polaka sztuka chyba kończy się i zaczyna na Kaplicy Sykstyńskiej, "Monie Lizie" da Vinciego i Matejce, bo jesteśmy od niej skutecznie separowani. Proszę sobie wyobrazić, że np. jak mieszka się w Wiedniu w zabytkowej części miasta, to nie można na balkonie suszyć nawet bielizny, bo uznano to za nieestetyczne. A u nas? Można cały zabytek zasłonić reklamą i udawać, że nic się nie stało.
To nie jest tak, że człowiek lubi tylko to co proste, łatwe i przyjemne. "Sztuczne Fiołki" pokazują, że niekiedy hermetyczny humor opatrzony klasycznym obrazem również jest w stanie do niego dotrzeć, zainteresować. Trzeba tylko dać mu szansę. Jest takie powiedzenie, z którym nie do końca się zgadzam, ale pasuje do sytuacji: "Bez Boga ludzie są jak zwierzęta". Bez sztuki może nie jak zwierzęta, ale blisko (cały wywiad możesz przeczytać TU).
Według mnie Sztuczne Fiołki stanowią integralną część polskiej popkultury, o "fiołkach" się mówi, "fiołki" się udostępnia, "fiołki" najczęściej są śmieszne, ale zdarzają się także smutne, melancholijne. Na pewno wszystkie zebrane przeze mnie "fiołki" są satyryczne, a w swej formie klarowne i spójne, gdyż
stylistyka satyry nie pozwala na szarości, jak twierdzi sam ich autor.
Kolejną lekcję popkultury daje nam Chad Wys, amerykański artysta XXI wieku. W przeciwieństwie do Sztucznych Fiołków operujących komentarzem, Chad używa pędzla oraz techniki kolażu, aby z sacrum jakim jest dzieło sztuki wyszło profanum, czyli nasza popkultura.
Jego pomysły zdeterminowane są dadaizmem, który miał na celu przesunięcie granic estetyki, a za dzieła uznawane były przedmioty codziennego użytku, czasem nawet śmieci.
Poza tym nie trzeba jechać za ocean, żeby spotkać się z tego rodzaju sztuką. Dziś, podczas oczekiwania na warsztaty w Domu Biblioteki Śląskiej, poznałam twórczość Bartka Skawskiego. Jego wystawa pod tytułem "W mych oczach widzisz duszę" jest analogiczna do formatu "fiołków" oraz Chada.
 |
kolorowe ramki zawsze są mile widziane |
Bartek opowiadając o swojej twórczości cytuje Jiřego Koláře:
Dzisiejszej sztuce brakuje poczucia humoru, nie ma w niej radości, karnawału, a mnie bardziej interesuje humor niż strachy na wróble. Chodzi mi o humor subtelny, nie okrutny – to znaczy ludzki...
Widać, że Skawski wzoruje się na twórczości Kolářa, procesowi dewaluacji poddaje to samo dzieło sztuki "Damę z łasiczką", jednak wciąż w całej tej sztuce wadliwej poszukuje swojego miejsca i swojej metody.
(
więcej o B.Skawskim i jego wystawie TU)
Czy sztuka Chada, Skawskiego, Sztucznych Fiołków jest dla Was manifestacją pokolenia, czymś innowacyjnym, co w jakimś stopniu Was wyraża? Czy może są to zwykłe śmieci, bo przecież jak obraz, który jest oklejony taśmą izolacyjną może znajdować się w galerii sztuki? Czy nadaje się tylko do kosza?
Sama nie wiem, jakie stanowisko przyjąć. Sztuka XXI bazuje na płótnach artystów minionych epok - to oczywiste- i kompletnie mi to nie przeszkadza, o ile przekaz nie jest za bardzo wymuszony i komercyjny, o ile artysta zajmujący się łamaniem konwencji jest w tym prawdziwy i nie robi tego "na zlecenie".
No właśnie, a czy współcześni artyści są TWÓRCAMI czy ODTWÓRCAMI, czy recykling, którym się zajmują jest w ogóle sztuką?
Nie mam pojęcia, ale jeśli uschną moje kwiatki to dalej pozostaną mi tylko Sztuczne Fiołki.