18 marca 2014

#rupaki

Od jakiegoś czasu w mojej łazience jest grzyb, co jest jednym z uroków mieszkania w uroczej kamienicy. Zaglądam do niego co jakiś czas, gdyż kryje się za pralką. Rośnie sobie jak na drożdżach, trochę straszy, niezbyt ładnie pachnie, czasami boję się, że wtargnie do mojej sypialni i mnie pożre.
W lodówce natomiast zdarza się, że znajduję przyjaciela grzyba - pleśń. Ostatnio spodobało jej się masło, czasem lubi posiedzieć na pomidorach. Naszą relację określiłabym terminem komensalizm, gdyż pleśń nie szkodzi mi za bardzo, zresztą i tak nie lubię jeść kilkudniowych pomidorów.
Wiem, że zrobiło się apetycznie, a teraz jest pora obiadowa, więc na deser częstuję Was moim ostatnim odkryciem: magical-contamination.tumblr.com. Jest to blog poświęcony pleśni, ale nie takiej, jaką znamy z własnych lodówek. Określiłabym to sztuką, jaką może stworzyć sama przyroda. Nie wygląda to jak włochate paskudztwo, tylko jak obraz... no może za dużo powiedziane- jak paleta z farbami artysty. 
Ja jestem pod wielkim wrażeniem, lubię wracać na  magical-contamination.tumblr.com i podziwiać te małe dzieła sztuki użytkowej, raczej niejadalnej.




Smacznego obiadu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz