W lodówce natomiast zdarza się, że znajduję przyjaciela grzyba - pleśń. Ostatnio spodobało jej się masło, czasem lubi posiedzieć na pomidorach. Naszą relację określiłabym terminem komensalizm, gdyż pleśń nie szkodzi mi za bardzo, zresztą i tak nie lubię jeść kilkudniowych pomidorów.
Wiem, że zrobiło się apetycznie, a teraz jest pora obiadowa, więc na deser częstuję Was moim ostatnim odkryciem: magical-contamination.tumblr.com. Jest to blog poświęcony pleśni, ale nie takiej, jaką znamy z własnych lodówek. Określiłabym to sztuką, jaką może stworzyć sama przyroda. Nie wygląda to jak włochate paskudztwo, tylko jak obraz... no może za dużo powiedziane- jak paleta z farbami artysty.
Ja jestem pod wielkim wrażeniem, lubię wracać na magical-contamination.tumblr.com i podziwiać te małe dzieła sztuki użytkowej, raczej niejadalnej.
Smacznego obiadu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz